"Soft" as in "Microsoft"

Wczorajsza dyskusja z panem Wojtkiem (pozdrawiam!) uświadomiła mi, że wielu ludzi nie rozumie, iż używanie pewnego systemu operacyjnego albo pewnych programów może wcale nie wynikać z preferencji, tylko z okoliczności.

Otóż mam na biurku starego peceta (P3/800) z nowymi Windows (XP) po to tylko aby być zgodnym z agendami rządowymi, które dają pieniądze. M.in. na moją pensję. To jest zdaje się ta część powiedzenia "Czego nie rozumiesz we >>free as in freedom<<?!", której nie rozumieją zwolennicy tzw. wolnego oprogramowania. Wszystko ma cenę. Niestety.

Dobrze można to prześledzić na perypetiach stanu Massachusetts w sprawie formatu urzędowych dokumentów. Pisałem o tym kiedyś na łamach CW, ale moje pisanie nie pobudziło "wolniaków" do dyskusji. Jakoś okazali się być powolni. Tymczasem cała przepychanka właśnie skończyła się, o czym wczoraj informował SlashDot. Tamże pełna dyskusja, kto na tym wygra. Nietrudno zgadnąć.

Ciekawe, kiedy ktoś przyciśnie pisiorów nt. obietnic wyborczych ws. "wolnego" oprogramowania. Na pana Waglowskiego "Vaglę" raczej nie ma co liczyć, bo już go kupili stołeczkiem w RI. Stołeczkiem, bo to nawet nie stołek, nie mówiąc już o prawdziwym stolcu. Takim, co to w niego artysta może wetknąć polską flagę.

W tej sytuacji nie pozostaje nic innego tylko zostać dziewicą konsekrowaną. Jak wiadomo z (mętnych) wyjaśnień przedstawicieli Kościoła, taka DK wcale nie musi być dziewicą fizyczną, ani tym bardziej młodą panienką. Zdaje się, że po prostej operacji zmiany płci (prostej akurat w tę stronę, por. świetny film dokumentalny w reżyserii Marka Drążewskiego "Transsex") będę spełniał wszelkie warunki. Szkoda tylko, że ci sami specjaliści od ludzkiej duszy nie pozwolą potem rozsypać moich prochów byle gdzie.

Cóż, wszystko ma cenę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200