Bieganie tam i z powrotem
- Kuba Tatarkiewicz,
- 02.09.2008, godz. 00:01
Ciągle jeszcze dochodzę do siebie po niedzielnym (czasu PST, w Polsce było już rano w poniedziałek) bieganiu.
Ciągle jeszcze dochodzę do siebie po niedzielnym (czasu PST, w Polsce było już rano w poniedziałek) bieganiu - tam i z powrotem, bo trasa miała długość 3,1 mili i od półmetka wracało się tą samą drogą, a raczej tymi samymi ulicami. Poza cyfrowym wskaźnikiem (RFID?), otrzymanym od organizatorów biegu, do pomiaru czasu użyłem także zestawu Nike+ (czujnik w bucie). Oto wynik:
Nie wiem dlaczego Nike+ pokazuje, że przebiegłem mniej niż 10 kilometrów - przysięgam, że nie robiłem skrótów. Więcej o technologii jutro, teraz muszę pomasować sobie nogi i plecy...
Uwaga! Aplet pokazuje tylko ostatni wynik synchronizacji urządzenia Nike+, więc po kilku dniach będzie oczywiście raportował nowsze rezultaty moich biegów.
Aha, miałem numer startowy 0198357. Oficjalnych wyników jeszcze nie ma, ale wg mego prywatne czujnika, odejmując ponad 4 minuty stracone na starcie (czekanie w tłumie na dotarcie do linii startu), osiągnąłem czas około 1:13:00, czyli o czterdzieści kilka minut gorzej niż Mariusz Giżyński, zwycięzca biegu w Warszawie, mający jak na razie ósmy w ogóle czas na świecie. Gratuluję!